Sporo wody upłynęło w rodzimej rzece Sonie od naszego powrotu z Niemiec; do wyjazdu szykuje się kolejna grupa, my zaś nie zrobiliśmy jeszcze "rachunku sumienia" z majowego stażu. Z wcześniejszych krótkich relacji wiecie już, że nasza przygoda w Nienburgu rozpoczęła się 23 kwietnia i trwała dwa tygodnie. Tamtejsza DEULA to duży ośrodek szkoleniowy dla rolnictwa, w którym przebywało ok.300 kursantów i stażystów nie tylko z Polski lecz z różnych stron świata: Brazylii, Hiszpanii, Ukrainy...itd. Mieliśmy więc możliwość nawiązania międzynarodowych kontaktów, toteż kilku naszych kolegów upodobało sobie szczególnie spotkania na szczycie Polska- Hiszpania. Było to jednak możliwe tylko w wolnym czasie, którego wcale nie mieliśmy w nadmiarze. Każdy dzień zaczynał się bladym świtem, o 8.00(!!!) meldowaliśmy się na zajęciach, na których zadręczano nas aż do 17.00. Zgroza! Na szczęście mogliśmy chapnąć w międzyczasie obiad, drugie śniadanie czy podwieczorek, ale na ogół prowadzący zajęcia nie mieli dla nas litości i wyrozumiałości. Najbardziej ucierpiały nasze ukochane, nieodzowne telefony komórkowe, narażone na tak długą rozłąkę, gdyż podczas pracy nie wolno było z nich korzystać. Czy to normalne? Koronnym tematem naszych zajęć i wyjazdów studyjnych były odnawialne źródła energii, które poznaliśmy w teorii i praktyce i nie mają one dla nas teraz żadnych tajemnic. W Dolnej Saksonii aż roi się od biogazowni, kolektorów słonecznych czy instalacji fotowoltaicznych umieszczanych na budynkach mieszkalnych i gospodarczych. czytaj dalej  

1. Galeria zdjęć 
2. Galeria zdjęć